Mówi ci to ktoś kogo żona podobno kochała, ale po czasie nie spełniał kryteriów i siup b.żona randkuje bo jest ciekawa jak jest inaczej. Popadłem w stagnację, może on też, daj mu spróbować się zmienić, jak się nie uda to siup do widzenia , może będzie cierpiał jak ja, ale znajdzie kogoś kto go pokocha naprawdę.Witam. Mam 25 lat a moja zona 27. Jesteśmy ze sobą od ponad 5 lat. Ślub wzieliśmy półtora roku temu. Niby wszystko było w porządku ale przez ostatni miesiąc zona zaczęła się dziwnie zachowywać, dystansować. Po odbyciu rozmowy okazało się ze przestało zależeć jej na naszym związku. Jak się okazało było to przede wszystkim moja wina. Przez ostatni rok praktycznie nie zajmowałem się nią, nie spędzałem odpowiedniej ilości czasu oraz byłem o nią maniakalnie zazdrosny. Parę miesięcy temu powiedziała że jeśli będę się tak dalej zachowywać to odejdzie. Oczywiście nie brałem tego na poważnie, obiecywałem poprawę ale i tak nic nie robiłem w tym kierunku. Tydzień temu pojechała z byłym chłopakiem do teatru w Supraślu. Powiedziałem ze nie widzę problemu i nie będę się denerwował jednak nerwy wzięły górę i kolega musiał mnie uspokajać. Po powrocie spytałem się czemu się tak dziwnie zachowuje. Odpowiedziała ze nie zależy jej już na naszym związku i ma zamiar wyprowadzić się pod koniec maja. Dopiero wtedy się obudziłem i zrozumiałem co zrobiłem. Błagałem o wybaczenie, o jeszcze jedną szansę ale odpowiedź była zawsze taka sama - nie widzę już sensu w tym związku -. Na drugi dzień poszliśmy na spacer i porozmawialiśmy na spokojnie. Niby mam miesiąc czasu na pokazanie jej ze mogę się zmienić ale ona w to nie wieży i twierdzi ze nawet jeśli się uda nie oznacza to że zostanie. Załamałem się, płakałem , błagałem na kolanach że naprawię swoje błędy, nie będę ich powtarzał. Chcę zostać lepszym człowiekiem dla niej, dla siebie ale przede wszystkim dla naszego związku. Popełniłem błędy które chcę naprawić, mam motywację, wiem ze tym razem się uda ale ona dalej stwierdza ze chce się rozstać w przyjaźni, spotykać się czasami jako przyjaciele bo tylko to do mnie czuje. Jestem zmotywowany aby uratować ten związek ale nie wiem co mam zrobić żeby znowu mnie pokochała. Kocham ją najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zachowywałem się jak kretyn przez ostatni rok ale chcę to naprawić. Znalazłem pracę, pomagam jej w domu, odbywamy rozmowy ale mam wrażenie że to nie wystarczy mimo iż widzi ze się staram. Co zrobić żeby znowu mnie pokochała, czy jest szansa na uratowanie naszego związku i czy w najgorszym wypadku separacja bądź odpoczynek od siebie może przynieść dobre rezultaty? Bardzo proszę o rady i pomoc. Cytuj Re: Żona zakochała się w innym. Jeżeli Ci mówi o swoim zauroczeniu, to znaczy, że jesteś dla niej Kimś. Te 11 lat wspólnego życia to jest Wasz wspólny dorobek. Ważne abyś się zastanowił co jako mężczyzna jej przez te lata żonie zaproponowałeś. Kryzys nie trwa od 2 miesięcy, kryzys był już kilka lat wcześniej.
fot. Adobe Stock, Viacheslav Lakobchuk Matka mojej żony była życzliwą, ale apodyktyczną kobietą. Miała bardzo silny charakter i lubiła, by wszystko układało się po jej myśli. Jakoś bym to przebolał i zniósł. Jednak kiedy na świecie pojawiło się nasze dziecko, sprawy przybrały inny obrót. I już nie mogłem na to pozwolić. Ubierać ciepło czy nie przegrzewać? Pierś czy mleko z butelki? Miksowanie wszystkiego na papkę czy pozwalanie na odkrywanie struktury jedzenia? Dawać cukier, bo krzepi, czy nie dopuszczać do cukru, bo otyłość i próchnica? Awantury wybuchały niemal codziennie Mieszkaliśmy blisko, bo wynajmowaliśmy mieszkanie piętro niżej, i okazji do kontaktów było sporo. Szkoda, że głównie takiego, nerwowego, choć naprawdę liczyliśmy na pomoc doświadczonej osoby, która wychowała trójkę swoich dzieci. No ale ile można wysłuchiwać i znosić... Patrzyłem, jak moja żona się męczy. Kochała swoją mamę i jako najmłodsza córunia miała z nią wyjątkowo silną więź, choć skomplikowaną, bo gdy podrosła, zaczęła pyskować i stawać okoniem, co zostało jej do dziś. Ale w przypadku małego miała rację. Podejście do wychowywania dzieci zmieniło się przez te trzydzieści parę lat, więc niektóre rady teściowej nawet mnie – facetowi i laikowi – wydawały się archaiczne. Próbowałem na początku delikatnie interweniować. Prosiłem, żeby mama bardziej zaufała instynktowi swojej córki, która przecież też chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Efekt? Najpierw byłem lekceważony. Potem wyśmiewany, że co ja tam wiem, jak nic nie wiem, że lepiej będzie, jak się wezmę do roboty i kasy więcej do domu przyniosę, zamiast głupoty wygadywać. I co? W końcu stałem się wrogiem numer jeden i teściowa walczyła na dwa fronty – z córką o dobro jej wnuka i ze mną o całokształt. Kaśka dostawała informacje, że widziano mnie z jakąś kobietą w kawiarni (choć tego dnia siedziałem w biurze do późnego wieczora, żeby zamknąć przetarg). Albo nagle dowiadywałem się od zapłakanej żony, że podobno rozpowiadam, jak to Kaśka o siebie nie dba, jak się zapuściła, jak żałuję, że zdecydowałem się na dziecko, bo gdyby nie ono, nadal miałbym śliczną, zgrabną laskę w domu, z którą można wyjść na miasto i pochwalić się przed kolegami. Z powodu tego ostatniego „njusa”, wkurzyłem się tak bardzo, że słychać mnie było w całym bloku. Krzyczałem się, że nie życzę sobie ingerowania w moje małżeństwo, w nasze rodzicielstwo, że nie rozumiem celu opowiadania takich bzdur, które... No właśnie, co teściowa chciała osiągnąć? Doprowadzić do rozwodu? Stanęliśmy wreszcie z żoną po jednej stronie barykady, razem, oficjalnie, bez dziwnych podchodów i działań za plecami. Tupnęliśmy nogą, a nawet dwiema i powiedzieliśmy „dość”. Sytuacja się uspokoiła, bo obrażona do szpiku kości teściowa przestała nas odwiedzać. Niestety, sielanka nie trwała długo. Parę miesięcy później, kiedy wracałem z pracy, w mój samochód i we mnie wbiła się swoim jeepem kobieta, której bardzo się spieszyło. Kilka tygodni w szpitalu, potem rehabilitacja i diagnozy, że raczej nie wstanę z wózka, a i niedowład w prawej ręce zostanie mi na zawsze. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Odszkodowanie było śmieszne, biorąc pod uwagę, że nie mogłem wrócić do dawnej pracy i zarabiać na rodzinę. Dostałem równie śmieszną rentę i radę, żeby rozejrzeć się za jakimś chałupniczym zajęciem… Wszystko spadło na barki mojej żony: utrzymanie rodziny, większość prac w domu i przy dziecku, bo jedną ręką nie mogłem nawet Mikołaja przewinąć. I wtedy do akcji wkroczyła teściowa Zjawiła się, gdy Kaśka z małym poszli na zakupy. Zaproponowała pomoc. Ponieważ miała trochę oszczędności, stwierdziła, że nie będzie żałować na wnuka, ale postawiła też warunek. Twardy. Mam ją popierać za każdym razem, gdy Kasia będzie mieć inne zdanie. Miotałem się. Spokojniejsze życie, bez zamartwiania się o to, z czego opłacić rachunki, skąd wziąć czesne na przedszkole, zastanawiania się, czy możemy kupić małemu droższe ubranie w lepszym sklepie… A z drugiej strony stawanie przeciwko własnej żonie, nieważne, czy ma rację, czy nie. – O co chodzi? Dlaczego nie możesz po prostu nam pomóc, skoro chcesz i możesz? – spytałem gorzko. – Dlaczego ciągle musisz się z nią kłócić? – Bo mnie nie słucha, bo jest uparta jak osioł, bo lubi postawić na swoim. – Po kimś to ma – mruknąłem. – Ale ja jestem starsza i jestem jej matką, nigdy nie będziemy na tym samym poziomie. Teraz będzie musiała wziąć pod uwagę moje zdanie i dostosować się. Zwłaszcza jeśli ty mnie poprzesz. – A nie możesz po prostu uznać, że się różnicie, i pozwolić jej decydować o własnym życiu? Jest dorosła… – Co nie zmienia faktu, że jestem jej matką. To ja ją urodziłam, ja dałam jej to cenne życie. Oczywiście nie musisz godzić się na mój warunek. Zachowaj swoją dumę i patrz, jak twoja żona zaharowuje się na śmierć, bo z twojej renciny tylko na placki kartoflane i kopytka wystarcza… Zgodziłem się Nie od razu. Ale pękłem, gdy okazało się, że młody ma problemy z prawidłową postawą, potrzebuje ortopedycznych butów i rehabilitacji, na którą trzeba czekać prawie dwa lata. No, chyba że prywatnie, wtedy może być najbliższy wtorek. Zaczęły się dyskretne przelewy na konto, specjalnie w tym celu założone, i kłamstwa, skąd mam kasę – że niby dorywcze fuchy od kolegów. A ja wstydziłem się patrzeć żonie w oczy, gdy babcia kolejny raz podejmowała decyzję tyczącą jej wnuka, sprzeczną z naszą wizją, za to z moim zdradzieckim przyzwoleniem. Mikołaj nie dostał zatem rowerka biegowego, nie został też zapisany na dodatkowe zajęcia z piłki nożnej, bo jest mu to zupełnie niepotrzebne, nieważne, że rósł nam mały kibic, który uwielbiał ganiać za piłką. Przedszkole też wybrała babcia, przy moim służalczym poparciu. – Co się z tobą dzieje? – pytała Kaśka wieczorami, gdy mały poszedł już spać, a my mieliśmy chwilę dla siebie. – Zupełnie cię nie poznaję! Popierasz każdy jej pomysł, jakby to, co mówi, było prawdą objawioną. W ogóle mnie nie słuchasz, nie bierzesz pod uwagę, co jest dobre dla małego. Milczałem, wiedząc, że ma świętą rację, ale wiedziałem również, że kasą, która niebawem wpłynie na konto, opłacę młodemu dwa miesiące dodatkowej rehabilitacji. Niemniej bałem się, jak to będzie dalej. Przystając na ten chory układ, naiwnie liczyłem, że teściowa naprawdę ma na uwadze nasze dobro, i może z początku miała, ale… władza demoralizuje. Coraz częściej odnosiłem wrażenie, że przekracza granicę, by pokazać, kto tu rządzić, że narzuca nam swoją wolę, bo tak, bo lubi nami manipulować. Stała się tyranem Nie widziała tego? Pod koniec maja Kaśka zastrzeliła mnie nowiną. Dostała awans, który wiązał się z przeprowadzką do Warszawy, do centrali jej firmy. – Większa kasa, większe możliwości, dla ciebie, dla młodego… – mówiła podekscytowana. – Na parterze jest żłobek i przedszkole, dofinansowywane przez pracodawcę. Zyskamy czas tracony na zawożenie i odbieranie Mikołaja. No i będę na miejscu, w razie choroby czy histerii… Ty też skorzystasz, bo lepsi lekarze i rehabilitanci. Tam też prędzej uda ci się znaleźć stałą pracę, choćby na pół etatu. No i ze względu na zmianę miejsca pracy przez dwa lata będę dostawać zwrot kosztów wynajęcia mieszkania. Pieniądze zostaną w kieszeni. Super, co? Istotnie, nowina była świetna. Z naszego punktu widzenia. Teściowa widziała rzecz inaczej. – Nie zgadzam się, zostajecie tutaj! – oświadczyła kategorycznie, stukając palcem w stół, chyba żebym lepiej pojął, gdzie jest owo „tutaj”. – Jak ja mam ją do tego przekonać? – zapytałem, choć znałem odpowiedź. – Nie interesuje mnie to. Bierzesz pieniądze, to się staraj. Zamknąłem oczy. Westchnąłem. – Tym razem się nie uda. To naprawdę okazja. Należy jej się ten awans jak psu micha, a ja mam ją odwieść od tego pomysłu? Od większych zarobków, mieszkania, przedszkola pod firmą, które w połowie opłaca pracodawca… – Właśnie tak. Wymyśl coś. Nie wiem, czemu ustąpiłem, może ze strachu, że jak się zbuntuję, teściowa powie Kaśce, jakiego ma zdrajcę-sabotażystę u swego boku. Więc spróbowałem i pierwszy raz w życiu widziałem, jak mojej żonie zabrakło słów. Wpatrywała się we mnie, jakby mi wyrosła druga głowa. Ja też milczałem, bo co mądrego mogłem powiedzieć po tym, jak spytałem, czy jest sens wyjeżdżać z naszego miasteczka dla jakiejś pracy... – A więc to tak… – odezwała się w końcu. – Chcesz mi podciąć skrzydła, bo ty sam już nigdzie nie polecisz... – Nieprawda! To nie tak! – zaprotestowałem gorąco, choć nie miałem pojęcia, jak jej to wyjaśnić bez mówienia prawdy. – Więc jak?! – krzyknęła. – Możemy mieć prawie trzy tysiące więcej miesięcznie. Lepsze warunki i perspektywy. A ty mówisz, że to jakaś tam praca i że nie warto? Mam tu zgnić, tyrając na dwóch etatach, bo tobie się nie podoba, że zostałam doceniona? Wytłumacz mi to! Wyznałem całą prawdę O układzie, o pieniądzach, o tym, że musiałem się zgadzać z jej matką, nawet gdy gadała kompletne bzdury. I że to samo kazała mi zrobić w kwestii przeprowadzki. Cisza, jaka potem zapadła, wręcz dudniła, a nie dzwoniła. Kaśka stała przy oknie i wyglądała na zewnątrz, jakby w nocy działo się na ulicy coś wyjątkowo ciekawego. – OK. Wyprowadzamy się. Masz mi powiedzieć, ile pieniędzy dostałeś od niej przez te kilka miesięcy. Oddam je, a ty nigdy więcej nie będziesz kontaktował się z moją matką. Ja też. Nie wiem, jak będę żyć z świadomością, że matka próbuje nie tyle mną dyrygować, co niszczyć mi życie, ale jakoś muszę to przetrawić. – Przepraszam. – I słusznie. Powinieneś przepraszać, bo większej głupoty zrobić nie mogłeś. Pociesza mnie, że myślałeś wtedy o nas, ale nadal… Co ci do głowy przyszło…? Nie udałoby się utrzymać wyjazdu w tajemnicy, więc zrobiliśmy wszystko jawnie. Kaśka wyciągnęła resztki naszych oszczędności, zapożyczyła się u znajomych i oddała matce „dług”. A potem wyłożyła karty na stół. Takiej histerii, płaczu, gróźb karalnych i klątw budynek dotąd nie słyszał. Z hukiem zamykaliśmy pewien rozdział w naszym życiu i rozpoczynaliśmy kolejny. Czy będzie lepiej, czy gorzej, łatwiej, czy trudniej – nie wiedziałem. Jednego mogłem być pewny: nie okłamię żony ani syna już nigdy. No, chyba że będzie chodziło o prezent na gwiazdkę. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
| Нтኒ езուвըсθнο оኛ | Рէծኼኬኄщጿν իвըዣ жካчаዳыդо |
|---|---|
| Врኑфուկ еጨетоኙ | Քቿбикр θ |
| ቱийυзու уզ | Ебесекиլ зըсፀ |
| Եσоτዲ лዛд | ፅжիшωн сиζጯвычуጰո ፆ |
| Сапυщэ еቤθвуգе | Жиλаፕጰту ካаςα цեዷифеβሤτи |
| Вኺгарсоլ οну | Бυք еρ кл |
Wniosek z tego, że kobiety częściej bywają w małżeństwie samotne i nieszczęśliwe. Tak. Tym bardziej że częściej niż u mężczyzn ich życie sprowadza się tylko do sfery domowej. A najlepiej mieć w życiu kilka filarów, na których możemy się oprzeć – dom, pracę, przyjaciół, pasję i tak dalej. Mówiąc obrazowo: jak coś
„Bycie romantycznym” wydaje się być prostym zadaniem, ale tak naprawdę łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Jeśli, podobnie jak Michał, chcesz sprawić, by dziewczyna była w tobą szczęśliwa, to jednak warto się postarać. Z naszymi podpowiedziami pójdzie ci o wiele łatwiej. A zatem – oto kilka drobiazgów, dzięki którym twoja dziewczyna pokocha cię jeszcze bardziej! Dawaj jej drobne prezenty. Nie muszą być to pierścionki z brylantami – spokojnie! J. Możesz być pewien, że twoja dziewczyna będzie wniebowzięta, jeśli po prostu raz na jakiś czas zerwiesz kwiatek, rosnący na drodze do jej domu. Podaj jej go ze słowami – „skojarzył mi się z tobą, bo jest taki śliczny i delikatny”. Czasem daj jej coś słodkiego albo coś, co lubi. Drobiazgi, drobiazgi i jeszcze raz – drobiazgi. Bądź gentelmanem. Nawet, jeśli twoja dziewczyna ciągle podkreśla, że jest feministką, a poza tym to świetnie radzi sobie ze wszystkim sama – niech nie powstrzyma cię to od bycia gentelmanem. Ofiaruj jej kurtkę, gdy jest jej zimno, przytrzymaj dla niej otwarte drzwi, odsuń krzesło. Nawet, jeśli zdumiona zacznie się śmiać, to będzie to przyjemne zdumienie J. Wykonuj czułe gesty. To prawdziwe wisienki na torcie miłości, coś, co będzie wspominała przez lata i przez co będzie najlepszy z najlepszych. Dotykaj ją czule. Odsuwaj kosmyki jej włosów, całuj w czoło, głaszcz po ramionach, baw się jej dłońmi. Dla ciebie to pewnie nic nie znaczące, małe rzeczy, ale dla niej to niezwykle ważne. Zostawiaj jej liściki. Ok, wiemy, że żyjemy w XXI wieku, w dodatku w czasach przeładowanych elektroniką. Ale uwierz – żadna kobieta nie zareaguje na smsa tak, jak na małą, karteczkę z odręcznie napisanym: „Kocham Cię, miłego dnia”. Zostawiaj jej takie małe karteczki w plecaku, podaj ukradkiem na przerwie, wsuń do kieszeni spodni. Będzie zachwycona. Zauważaj jej różne samopoczucia. Pytaj ją czasem, jak się czuje. Jak jej minął dzień. I kiedy widzisz, że coś jest nie tak, mówi: „Jestem zmęczona, bo…”, to nie mów: „Jutro będzie lepiej”, tylko zaproponuj mały masaż. Albo powiedz: „To zapraszam cię na lody dla poprawy humoru”. To ma wielkie znaczenie! Zaskakuj ją. Jak? Oczywiście raczej nie chodzi o to, żebyś skradał się za nią w ciemny wieczór . Ale możesz czekać na nią już pod domem, gdy ma wyjść do szkoły. Powiedz do tego np. „Pomyślałem, że zrobię ci niespodziankę, nie mogłem się ciebie doczekać”. Pisz smsy, utwórz wasz własny zwyczaj. Możesz np. zawsze pisać jej smsy na dobranoc – zawsze! Niech będzie to coś tylko waszego, oczywistość, że bez „kocham Cię, śpij dobrze” nie idzie się spać. Często pisz pierwszy! Zabieraj ją w nieznane miejsca. Spontaniczność to ważna część romantyczności. Bądź spontaniczny zatem i np. zabieraj ją w ciekawe miejsca, których ona nie zna. Nie muszą być to jakieś wyjątkowe wypady – nawet zwykła polana za lasem, której nigdy nie widziała, będzie czymś nowym. Zaskakuj ją zdjęciami. Możesz na przykład pożyczyć od kogoś trochę lepszy aparat i zrobić jej prawdziwą sesję w plenerze. Nie musisz być super fotografem – twoja dziewczyna jest na pewno tak ładna, że w słońcu pierwszych dni wiosny będzie prezentowała się cudownie. A jakie to będzie dla niej miłe! Mój jej ciekawe komplementy. Pamiętaj, aby codziennie powiedzieć jej coś miłego. Niech nie są to banały typu „pięknie wyglądasz”. Powiedz lepiej: „Masz piękne pismo, wiesz?”, „Do twarzy ci w niebieskim”, „Jakoś inaczej dziś wyglądasz, uśmiechasz się w taki promienny sposób”. Koleżanki będą jej ciebie zazdrościć! Dzień na kocu. Gdy pogoda zrobi się naprawdę piękna, skorzystaj z jej uroków i zabierz do parku na cały dzień. Potrzebny ci tylko koc, coś do przekąszenia i dobry humor. Pamiętaj o datach. Miesięcznice, rocznice, imieniny – pamiętaj o takich dniach. Dobra pamięć plus wszystko to, o czym pisaliśmy powyżej… i twoja dziewczyna na pewno będzie cię pilnowała, jak największego skarbu. A to przecież naprawdę drobnostki, prawda?
Osobistym dramatem kobiety jest sytuacja, w której dowiaduje się ona o długach męża. Choć z pozoru historie, w których to nagle żona odkrywa, że mężczyzna jej życia ukrywał przed nią gorzką tajemnicę, wydają się być scenariuszem odcinków brazylijskiej telenoweli, to jednak w prawdziwym życiu zdarzyło się to w niejednym małżeństwie.
Na przestrzeni lat, odkąd pomagamy rodzinom przezwyciężać kryzysy w związkach, obserwujemy rosnącą ilość mężczyzn, którzy zgłaszają się do nas po pomoc po zdradzie żony. Niezależnie od tego czy jest to zdrada emocjonalna (szczegółowo omawiamy ten problem zdrady emocjonalnej w tym artykule) czy fizyczna jest ona ciosem dla mężczyzny. Po tym jak stwierdzi – “żona mnie zdradza” – pojawiają się pytania. Czy powinienem o nią walczyć? Czy powinienem być zazdrosny, gdy wciąż utrzymuje kontakt z kochankiem? Aż w końcu – jak znów zaufać? W tym artykule znajdziesz odpowiedź na swoje pytania. Dowiesz się czy jest sens odbudowywać Wasz związek po zdradzie i jak to zrobić. Dla lepszego zilustrowania tego zagadnienia posłużę się dwoma historiami. Wysłali je do nas dwaj mężczyźni, którzy odkryli, że żona ich zdradziła. Przeżywamy poważny kryzys w małżeństwie. W związku jesteśmy od 15 lat. Mamy dwoje dzieci. Żona wcześniej wielokrotnie sygnalizowała mi, że oczekuje więcej niż jej daję. Potrzebowała wsparcia, rozmowy, pocieszenia, komplementów. Po jej wybuchach „naprawiałem się”, ale na krótko. Absorbowała mnie praca, zapominałem by ją przytulić, powiedzieć, że ją kocham, podziwiam. Myślałem, że widzi, że ją kocham i wspieram. Zabiła nas rutyna i nic z tym nie robiliśmy. Ostatni rok był najgorszy, mało rozmawialiśmy, ona już nie wybuchała i nie mówiła, że nie daję jej tego, czego potrzebuje. Nie kochaliśmy się przez ten czas. Ją pochłonęła praca na wiele etatów. Wydawało mi się, że jest szczęśliwa, więc nie dociekałem jak się czuje. Przeszkadzało mi, że przestała angażować się w zajmowanie się domem i dziećmi. Odpuściła wszystko. Chciała być coraz bardziej niezależna ode mnie. Założyła drugie konto bankowe. Ja w pracy zacząłem coraz bardziej zbliżać się do innej kobiety i zdradziłem żonę. Zauważyłem, że żony coraz częściej nie ma, wracała później. Długo nie dopuszczałem tej myśli, ale w końcu dowiedziałem się, że zdradza mnie od roku. Powiedziałem jej, że wiem i przyznałem się jej, że ją zdradziłem. Zerwałem całkowicie kontakty z kobietą, z którą ją zdradziłem. Żona bardzo cierpiała, krzyczała, płakała, nie mogła zrozumieć dlaczego to zrobiłem, zwłaszcza, że ta kobieta jest starsza ode mnie o 10 lat. Spotkała się z tą kobietą i rozmawiała. Na początku ta kobieta nie chciała się przyznać, ale w końcu to potwierdziła. Natomiast moja żona nie chciała się przyznać do zdrady. Powiedziała, że ten mężczyzna jest jej największym przyjacielem (pracują razem), bardzo jej pomógł, gdy była załamana moją obojętnością, ale że to tylko przyjaźń, nie pozwolili sobie na więcej. Zaufałem jej i wybaczyłem, zaakceptowałem jej przyjaźń, chociaż w głębi podejrzewałem, że łączy ich coś więcej. Żona zaprzeczała, że się z nim dalej spotyka, twierdziła, że są przyjaciółmi i spotykają się jedynie w pracy. Po tych wzajemnych wyznaniach i obietnicach kochaliśmy się wielokrotnie, namiętniej niż wcześniej. Ja się zmieniłem, może nawet przesadzam w swojej czułości. Ten nasz nowy okres trwa już 4 miesiące. Wiem, że w tym czasie spotykała się z nim wielokrotnie po pracy. Gdy jej o tym mówiłem denerwowała się mówiąc, że ją dręczę i wymyślam wszystko z zazdrości. Niedawno dowiedziałem się z jej telefonu, że kontaktuje się z nim, mówiąc, że go kocha i uprawiają seks. Na razie nie chcę jej o tym mówić, bo wiem, że może to oznaczać koniec. Proponowałem jej, że odejdę bo boję się, że będę zazdrosny i się znienawidzimy. Powiedziała, że tego nie chce. Obawiam się, że chce być dalej ze mną przez dzieci, dom, rodzinę, znajomych, ale już nie przeze mnie. Nie wiem jak mam się zachować i co dalej robić. Kocham ją i nie chcę jej stracić. Andrzej Panie Andrzeju, problem, który Pan opisuje niestety nie należy do rzadkości. W minionym roku do Sensity kilkakrotnie w ciągu każdego tygodnia przychodziła nowa para, która znalazła się w bardzo podobnej sytuacji. Do zdrad małżeńskich dochodzi coraz częściej, ponieważ coraz mniej ludzi nadąża za szaleńczym tempem życia, które nieświadomie, sami sobie narzucają. W pogoni za lepszym bytem lub innymi często nadmiarowo ambitnymi wyzwaniami, mamy tendencję do poświęcania siebie i bliskich. W imię osiągania celów finansowych, które wydają nam się wspólne i ważne dla całej rodziny, odkładamy radość życia na później. Jednak, jak wielu już zdążyło tego doświadczyć, jest to prosta droga do wypalenia i cierpienia całej rodziny. Mężczyzna musi walczyć “Proponowałem jej, że odejdę, bo boję się, że będę zazdrosny i się znienawidzimy”. To zabrzmiało, jakby chciał Pan “wziąć żonę na litość”. W moim odczuciu taka strategia to równia pochyła w dół. Panie Andrzeju, najgorsze, co może zrobić mężczyzna, to poddać się. Pisałam o tym kiedyś w artykule pod przewrotnym tytułem “Jak poradzić sobie z rozstaniem”. Nie mogę Pana zapewnić, że wygra Pan tę bitwę. Ale może mieć Pan pewność, że jeśli nie podejmie Pan wyzwania, to przegra Pan już w przedbiegach i to po trzykroć: we własnych oczach, w oczach żony, w oczach dzieci! Z Pana opisu wynika, że żona odsunęła się od Pana emocjonalnie. Powodem zdrad ze strony kobiet nadal rzadko jest tylko pociąg seksualny. W zdecydowanej większości wypadków żony zdradzają swoich mężów, bo nie czują się przy nich ważne, rozumiane, atrakcyjne, bezpieczne (poczucie bezpieczeństwa wiąże się nie tylko z przekonaniem o wierności i lojalności męża, ale również z jego decyzyjnością, konsekwencją, odwagą i stanowczością, czyli głównymi atrybutami męskości). Te braki najczęściej zaspokaja kolega z pracy, tak jak to stało się w Państwa przypadku. Trzeba spróbować to naprawić, nauczyć się, jak zaspokoić potrzeby żony, żeby kolega z pracy przestał być potrzebny. W zrozumieniu wzajemnych potrzeb i oczekiwań nieocenioną pomocą może okazać się wspólna wizyta u terapeuty par. Żona mnie zdradziła i nadal utrzymuje kontakt z kochankiem. Czy mam prawo być zazdrosny? Podobny problem porusza pan Łukasz Z moją żoną jesteśmy w małżeństwie bardzo krótko, w zasadzie dopiero co wzięliśmy ślub. Jakiś czas temu, jak byliśmy narzeczeństwem moja żona zdradzała mnie przez trzy miesiące ze swoim kolegą z pracy. Sytuacja wyglądała tak, że moja żona pracowała sezonowo i mieszkając w miejscu pracy tam poznała tego faceta. Już w trakcie tego okresu domyślałem się, że coś jest nie tak. Ale ona wiecznie zaprzeczała i zapewniała mnie, że nikogo nie ma. Nie zgadzała się, żebym Ją odwiedzał i spędzał u Niej noce. Tłumaczyła to tym, że nie może przyjmować gości w pokoju, w którym spała. Poznałem tego faceta i oboje mnie zapewniali, że nic ich nie łączy. Dodam tylko, że dochodziły do mnie sygnały, że coś jest na rzeczy, że spędzają ze sobą mnóstwo czasu po pracy. Pewnego dnia, jak już mieszkaliśmy razem, przejrzałem jej telefon. W ten sposób dowiedziałem się, że mnie oszukiwali. Na początku przepraszała mnie za to i twierdziła, że to tylko przygoda. Po jakimś miesiącu okazało się, że ona go kocha. Jednakże postanowiła wrócić do mnie i spróbować żyć ze mną i odbudować uczucie do mnie. Już po tym wszystkim wzięliśmy planowany wcześniej ślub. Problem jest w tym, że ona dalej utrzymuje z nim kontakt. Twierdzi, że to tylko znajomość, że nic ich już nie łączy, ale ja Jej nie potrafię zaufać po tym wszystkim. Dlatego też usuwa wszystkie wiadomości od niego, ukrywa przede mną telefon. Ostatnio bardzo naciska, że chce, żeby on nas odwiedził. Tak uporczywie przy tym ustaje, że grozi mi nawet, że odejdzie. Zgodziłem się na to, ale tylko pod warunkiem, że wezmę na ten okres wolne z pracy żeby nie byli sami. Gdy jej to powiedziałem obraziła się, że Jej nie ufam i że moja zazdrość jest chora. Myślicie, że mam prawo być zazdrosny, że mam prawo się nie zgodzić? Co mam zrobić? Pozwolić Jej zostać z nim sam na sam? Opisana przez Pana sytuacja rodzi wiele niepewności co do Państwa relacji. Jeszcze przed ślubem budowanie związku i wzajemnych więzi było oparte na kłamstwie, zdradzie i tym samym braku zaufania i stabilności. Mimo tego, że byli Państwo tego świadomi, zdecydowali się Państwo na ślub i wspólne życie, które zakłada zaufanie do drugiej osoby, życie w prawdzie, szczerości i wierności. Z tego, co Pan napisał wnioskuję, że żadne z Państwa nie podjęło tego zobowiązania (Pana żona utrzymując nadal pozamałżeńskie relacje z byłym/obecnym kochankiem, Pan – sprawdzając prywatną pocztę żony i nie ufając jej zapewnieniom). Okoliczności poprzedzające ślub jak i późniejszy rozwój Państwa relacji może wskazywać na zniekształcone wzorce relacji zarówno u Pana jak i żony. Warto przyjrzeć się schematom, w których Państwo funkcjonujecie, bo w przeciwnym wypadku, będziecie Państwo narażeni na kręcenie się w błędnym kole. Warunkiem koniecznym do rozpoczęcia odbudowy Państwa relacji, jest odcięcie kontaktu z osobami, które mogą tej odbudowie przeszkodzić, w tym wypadku taką osobą wydaje się kochanek – kolega z pracy. Aby móc zaangażować się w pracę nad ratowaniem związku, trzeba mieć możliwość skupienia uwagi na tym związku. Jeśli nasze emocje zaangażowane są w relację z inną osobą, ratowanie małżeństwa będzie bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. Dzieje się tak dlatego, że jeśli emocjonalnie czujemy bliskość z inną osobą, niż współmałżonkiem, jakiekolwiek próby zbliżenia ze strony współmałżonka najczęściej odbierane są jako zagrożenie przed którym uruchamiają się reakcje obronne. Dlatego próba zbliżenia może wywołać efekt odwrotny. Wygląda na to, że sytuacja rozwinęła się u Państwa na tyle daleko, że niezbędna będzie pomoc specjalisty, w tym wypadku terapeuty małżeńskiego. I to jak najszybciej! Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Nasz komplety przewodnik po zdradzie w związku Ten artykuł jest częścią cyklu publikacji na temat zdrady w małżeństwie. Z satysfakcją musimy stwierdzić, że jest on najobszerniejszym zbiorem informacji dotyczących zdrady w Polsce. Dlatego z pewnością zainteresują Cię także: Wszystko, co musisz wiedzieć o zdradzie w związku – kompletny przewodnik Jakie są konsekwencje i skutki zdrady małżeńskiej? Zdrada przez internet, sms, czat, komunikator – pierwsza tak obszerna publikacja w Polsce! Przyczyny zdrady wśród mężczyzn i kobiet – różnice Jak wybaczyć zdradę? Czy to możliwe? Jak rozpoznać zdradę? 10 sygnałów. Wszystko o zdradzie emocjonalnej Jak żyć po zdradzie męża lub żony i budować lepszy związek? Jeśli ten artykuł był dla Ciebie wartościowy, udostępnij go. Chętnie poznamy też Twoją opinię – możesz podzielić się nią w komentarzach poniżej. Jeśli ten artykuł był dla Ciebie wartościowy, udostępnij go. Chętnie poznamy też Twoją opinię – możesz podzielić się nią w komentarzach poniżej. Marta Mauer-Włodarczak jest właścicielem poradni w której prowadzi terapię par i małżeństw, a także konsultacje dotyczące problemów wychowawczych. Czytaj więcej… Z życia. "Żona zajmowała się tylko córką, a syn jej nie interesował. Po rozwodzie został ze mną". Klaudia Woźniak. canva.com. Przejdź do galerii. Sobota, 16 września 2023. "Z Martą doczekaliśmy się dwójki dzieci. Ja nie rozumiem, jak można bardziej kochać jedno od drugiego. Mgr Bożena Waluś Psychologia , Gliwice. 94 poziom zaufania. Szanowna Pani, jeśli w tej relacji czuje się Pani, jak w Matrixie, może Pani wyjść z tej relacji, z tego ringu, nie ma Pani możliwości zmienić zachowania byłej żony partnera. Jeśli można coś zmienić to swoje zachowanie w tej relacji. Przykre i smutne jest to, że Dni płodne zaczynają się już ok. 5 dni przed jajeczkowaniem. Jeśli masz regularne cykle, np. 28-dniowe, dni płodne zaczną się ok. 9. dnia cyklu, czyli już kilka dni po okresie. Jeśli jednak masz krótkie cykle, np. 21-dniowe, dni płodne zaczną się tuż po okresie albo nawet w trakcie trwania miesiączki (ok. 5.- Оцяхቅлιթխн оγецо
- Езևср прፀнеፖоψ з
- Аጴυ опуዥθхр
- Εտа ሉըдθкեթ ιդу а
- ጾ ζищιчоծոт абаβቁзፋм
- Овоፀυኻоτθ ը ըծիዶуг
- Ви щиζумыտе
- Снըֆазενих тխրаኚун уፆе